widzę cię

Widzę Cię.
– Amelio pospiesz się! Amelio szybciej! Amelio jeszcze tyle do zrobienia.
– Nie mam siły – powiedziała cichutko, ale nikt nie usłyszał, nawet ona sama
– Amelio przynieś pranie, Amelio zadzwoń do rodziców, odbierz dzieci ze szkoły, Amelio weź resztę pracy z biura do domu, Amelio szybciej.
– Jestem zmęczona – cisza. Nikt nie zareagował. Ona na ułamek sekundy zatrzymała się, ale ruszyła dalej za wszystkim.
– Amelio wstawaj, nie zdążysz. Amelio weź się w garść. Nie stój. Szybciej, szybciej.
– Nie dam rady.
– Dasz, dasz. Kto jak nie Ty. Amelio no chodź! Wszyscy czekają.
–
– Amelio, dlaczego nic nie mówisz? Ty leżysz? Amelio, co się stało? Masz poobijane łokcie, stopy posiniaczone. Amelio, a co to za plecak na Twoich plecach. Za duży. Za ciężki. Amelio?
– Widzę Cię – powiedziała nieco głośniej – Widzę Cię Amelio – powiedziała do siebie. Usiądźmy proszę i porozmawiajmy jak ludzie. Jak dobrzy znajomi. Jak przyjaciółki?
– nie wiedziała co odpowiedzieć, przymknęła oczy i przez chwilę zastanawiała się – skąd ten wielki plecak, po co u licha go targa…
– nie słuchasz?
– Słucham Amelio, słucham Cię – ale nie wiem co powiedzieć
– Twoje „widzę Cię” – dziś mi wystarczy. Wzięła głębszy oddech, potem jeszcze jeden: „widzę Cię” pomyślała w duchu, a na kącikach ust jakby się troszkę rozluźniło
Po policzku płynęła cieplutka łza. Rozpoznała ją. To nie była łza bezradności i frustracji. To była łza współczucia. Współczucia dla siebie samej.
Siedziała opierając się o swój wielki plecak, oddychała spokojnie i powtarzała: widzę Cię, widzę Cię, widzę Cię.
Ciepłe uczucie przeleciało obok serca nadzieją – może będzie lepiej.
A Ty widzisz siebie? Swoje uczucia, emocje, potrzeby, historię, bagaż? Widzisz siebie?
Co sobie mówisz? Jaki dialog prowadzisz?
Pełen uwagi, współczucia, troski?
Weź dziś dwa głębokie oddechy, powoli i świadomie i powiedz sobie: Jestem. Widzę Cię.
Cała jestem z talentów. Ty też.